Redakcyjna kawa #141

Poranna redakcyjna kawa

Ja to jakiś głupi jestem, najlepsze lata swojego życia zmarnowałem będąc, a to piekarzem, a to listonoszem, a to barmanem, przedstawicielem handlowym, czy ostatnie dziesięć lat jako dziennikarz, a mogłem przecież zostać politykiem ewentualnie od biedy samorządowcem. Predyspozycje mam przednie, czyli żadne, tu bym coś obiecał, tam bym coś obiecał i jakoś by było. Choć po namyśle sądzę, że jednak sprawdziłbym się bardziej jako mięsisty kogut w kurniku zwanym dla niepoznaki Sejmem, a może i poszedłbym w ministry, a co to ja sroce spod ogona wypadłem?

Kasa, by się zgadzała, jadłbym ośmiorniczki, odpowiedzialności raczej żadnej, no i woziłbym tyłek w limuzynach, nie mówiąc już o podróżach zagranicznych, co prawda mam problem z lotami samolotem, ale to już pikuś. Jeżeli naszłaby mnie ochota to i potańczyłbym i pośpiewał w kurniku, bo zapiać bardzo lubię, gorzej z tańcem, ale koleżanki z lewej strony grzędy dałyby mi wskazówki jak wyginać śmiało ciało.

Osobiście mam naturę choleryka i awanturnika, więc jeśli miałbym popuścić pary emocjom, to zostałbym członkiem jakiejś parlamentarnej komisji śledczej, nooo tam by ino drzazgi leciały.

Prezydentem kraju z dykty raczej nie chciałbym być, bo tam pałacowi „ochraniarze” jacyś tacy niemrawi, mówisz im – nie wpuszczaj, a oni wpuszczają, na dodatek byle kierownik za kółkiem decyduje czy dojadę do domu czy nie, a po cholerę mi to?

Jakby nie patrzeć widzę siebie też, jako herszt kurnikowych kogutów i kwok, o tak ten pomysł bardzo mnie konweniuje, miałbym dostęp do najważniejszej laski w kurniku, czyli marszałkowskiej, tu bym nią stukął, tam bym puknął, a w razie potrzeby strosząc piórka opowiadałbym przeróżne bzdury. Problem w tych moich rozważaniach jest zasadniczy, jakbym to wszystko wytłumaczył sobie patrząc w lustro?

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest
Pocket
WhatsApp

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *