Redakcyjna kawa #90

Poranna redakcyjna kawa

Nie mam sumienia poruszać dzisiaj tematów trudnych i ważkich, bo i nowy rok i jak podejrzewam, co u niektórych nadal w głowie tupią mewy, także wysmażę dzisiaj coś lekkiego.

Przeprowadzając wywiady, dwa razy zdarzyło mi się, że rozmówcy wypowiedzieli to samo zdanie na koniec wywiadu, a raczej monologu, Byli to Pan Jan Peszek i Pan Mariusz Bonaszewski. Z pierwszym miałem okazję rozmawiać dwukrotnie, pierwszy raz w Teatrze Norwida, drugi w pracowni Konrada Tomaszewskiego i za każdym razem przestrzegano mnie, że jest to wyjątkowo trudny interpelator (ale wywinąłem teraz mózgiem!). Rzeczywistość była zgoła inna i każde spotkanie z Mistrzem wspominam jako wyjątkową okoliczność. I właśnie u Konrada przeprowadziłem wywiad rzekę z Panem Janem.

Gość usiadł w fotelu i zapytał, jak długa będzie rozmowa. Odpowiedziałem, że góra 20 minut. Po zadaniu pierwszego banalnego pytania Pan Jan rozpoczął swój monolog, rozpoczynając od czasów dzieciństwa, przez początki aktorstwa, blaskach i cieniach wykonywanego zawodu, po opis sytuacji politycznej w Polsce.
Pan Peszek snuł swoją opowieść, a ja siedziałem jak zaczarowany chłonąc każde jego słowo. Po 45 minutach Pan Jan wyrwał się nagle ze swojego świata i zapytał: “Przepraszam, ja tak mówię i mówię, czy ja nie zanudzam Pana?”. Nagle oniryczna atmosfera rozpłynęła się i zakończyliśmy wywiad, a raczej fascynujący monolog.

Inaczej było z Mariuszem Bonaszewskim, który przyjechał do Jeleniej Góry na „Pestkę” z teatremm neTTheatre – Teatr w Sieci Powiązań. Odgrywał wtedy rolę postać Trinkulo w Burzy W. Szekspira. Jeszcze przed spektaklem podszedłem do Pana Mariusza i zapytałem, czy zgodzi się nagrać krótki wywiad po sztuce, spojrzał na mnie wzrokiem nieobecnym w rzeczywistości, bo już „wchodził” w swoją rolę i odpowiedział krótko – ,,oczywiście”, na to ja, że dziękuję i będę czekał piętro niżej w Galerii „Korytarz”.
Jednak nie byłem pewny, czy te słowa dotarły do niego, bo już był Trinkulem. Po przedstawieniu czekałem na niego, nie będąc pewien, czy dojdzie do rozmowy. Po paru minutach Pan Mariusz zjawił się, będąc na poły Bonaszewskim i Trinkulem. Jeszcze przed wywiadem podszedł do nas Łukasz Duda i poprosił, żeby nie trwało to za długo, bo w klubie Kwadrat czekała już publiczność na spotkanie z twórcami.
Pierwsze i jedyne pytanie było czym dla niego, jest twórczość Szekspira? Nagle zobaczyłem, jak źrenice w jego oczach się rozszerzają, pojawił się w nich błysk i Mistrz rozpoczął swój monolog. On mówił, ja słuchałem, przenosząc się do niezwykle intymnego świata aktora i jego relacji z Szekspirem. Monolog trwał w najlepsze, co jakiś czas pojawiał się Łukasz Duda i najpierw błagalnymi gestami, a później już wkurwem domagał się, by zakończyć wywiad, bo przecież publiczność czeka na aktora. Po 40 minutach Pan Mariusz ocknął się i zapytał: ,,przepraszam, czy ja Pana nie zanudzam?”.

Te dwie rozmowy zapamiętam do końca życia, były to podróże do świata pełnego pasji, poświęcenia i wrażliwości, do świata, w którym przebywają nieliczni… Przepraszam, ale czy ja Was trochę nie zanudzam?

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest
Pocket
WhatsApp

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *