Redakcyjna kawa #117

Poranna redakcyjna kawa

W Ukrainie dzieją się ciekawe sprawy pod dywanem. Zaledwie tydzień temu „cywilizowany” prezydent Zełenski chciał zdymisjonować głównodowodzącego armią generała Załużnego, a już chodzą słuchy, że w zbliżający się weekend podejmie kolejną próbę.
Podobno tydzień temu w dzień sądu ostatecznego oficerowie SBU urzędujący w Browarach (miejscowość pod Kijowem) dziwnym zbiegiem okoliczności, nie przyszli do pracy, dlaczego? Można się tylko domyślać, że mieli jakieś zadanie odnośnie generała lub jego współpracowników, ale nie śpieszno im było do wykonania rozkazów, zupełnie jak nasi ochroniarze w pałacu prezydenta.

Wczoraj (02.02.2024) niektórzy mieszkańcy ukraińskiej stolicy zarzekali się, że na kijowskim niebie zauważyli samoloty cywilne. Jest to o tyle dziwne, bo jak wiemy przestrzeń powietrzna nad Ukrainą dla powietrznego transportu cywilnego jest zamknięta.
Od tygodnia w stolicy Ukrainy przebywają amerykańscy urzędnicy,, którzy mają przeliczyć wzdłuż i wszerz exelowe słupki i sprawdzić ile dólarów z amerykańskiej pomocy poszły się j….ć…yyy zostały wydatkowane w niewłaściwy sposób. Może się też okazać, że Jankesi przybyli nad Dniepr w zupełnie innych zamiarach?
To wszystko zbiega się z oświadczeniem wybitnego czekisty Władimira Władimirowicza, że jest gotowy do podjęcia rozmów pokojowych, zaznaczając, że zdobyte tereny pozostaną w granicach Federacji Rosyjskiej, w zamian moskiewska zgraja, być może zgodzi się na przystąpienie Ukrainy do NATO.
Pragnę zaznaczyć, że jeszcze wcześniej pociągiem do Kijowa przyjechał Donald Tusk, który podczas konferencji prasowej miał nietęgą minę, później z wizytą przybył pałający niechęcią do Ukrainy premier Słowacji i minister Spraw Zagranicznych Węgier, którego przyjął jego ukraiński odpowiednik Kuleba, ale jak ostatnie pachole – przy stole (ale się rymło) oddał miejsce Andriejowi Jermakowi, co udokumentowały zdjęcia ze spotkania.

Zastanawiam się, co to wszystko może znaczyć, ano ni mniej, ni więcej niż to, że rokowania ustanowienia nowego porządku rozpoczęły się i wcale się nie zdziwię, jeżeli toczą się w Perejasławiu.
Wracając do dymisji Załużnego, ponoć „Słońce ukraińskich stepów” Zełenski funkcję głównodowodzącego armią miał kusić pierwszego wywiadnika Ukrainy Budanova, ale ten zaczął kręcić nosem, że ma katar, ma światłowstręt i ogólnie nie czuje się na siłach. Zresztą nie tylko Budanova, ale i innych kandydatów parzy fotel Załużnego, być może „cywilizowany” prezydent sięgnie po kadry z kabaretu „Kwartał 95”.

Obecna sytuacja przypomina trochę wojnę w 2014 roku, kiedy prezydent Poroszenko mianował ministrem Obrony Walerija Hołoteja, który szczerząc zęby opowiadał, jak to zakończy wojnę. Zupełnie zdaje się przypadkiem pod jego dowództwem armia ukraińska wpadła w kocioł pod iłowiańskiem zwanym także ukraińskim Stalingradem, w którym po poddaniu się i rozbrojeniu zginęło 360 ukraińskich żołnierzy rozstrzelanych przez Rosjan. Miało to miejsce 29 sierpnia 2014 roku w październiku tegoż roku minister Hołotej podał się do dymisji. Kocioł Iłowiański był jednym z wielu powodów wstrzymania walk obronnych Ukrainy i aneksji Krymu.

Wracając do Jermaka, to doszły mnie słuchy, że USA byłyby skłonne przywrócić pomoc Ukrainie, ale za jego głowę, oczywiście nie w sensie dosłownym, ale w przepędzeniu go w kibini mater z otoczenia „cywilizowanego” prezydenta Zełenskiego”. Jak będzie, to Kronos raczy wiedzieć, pozostaje pytanie, kto w tej walce okaże się Zeusem?

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest
Pocket
WhatsApp

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *