Redakcyjna kawa #26

Poranna redakcyjna kawa

Rano podchodząc do samochodu ni stąd, ni zowąd zmroziła mnie myśl, że nieubłagalnie nadchodzi czas skrobania szyb, czynności której po prostu nie znoszę. Gdyby przekleństwa mogły topić lód, to te wypowiadane przeze mnie stopiłyby również szybę.

Wczoraj zadzwoniłem do przychodni z prośbą o wystawienie kolejnej recepty, Pani o miłym głosie zapytała, jakie lekarstwa potrzebuję. Odpowiedziałem, że takie a takie, po czym poinformowała mnie, że kod otrzymam na e-pacjencie w przyszłym tygodniu. Informacja Pani o miłym głosie spowodowała, że zacząłem się śmiać, najpierw dusząc w sobie ekspresję emocji, by po rozłączeniu głośno wyrazić swoje rozbawienie po słowach Pani o miłym głosie. Pamiętam jak jakiś czas temu, zadzwoniłem do tej samej przychodni z prośbą o wystawienie recepty, wtedy ta sama lub inna pani o miłym głosie wyznaczyła termin odbioru recepty 4 dni później, skonsternowany zapytałem, dlaczego mam czekać na receptę aż cztery dni? Wtedy ta sama lub inna pani o miłym głosie powiedziała, że to tyle trwa, no chyba, że założę konto na e-pacjencie, to wtedy kod otrzymam w przeciągu kilku godzin. Zachęcony propozycją pani o miłym głosie dokonałem czynności rejestracyjnej i wczoraj okazało się, że na receptę mogę czekać dłużej niż drzewiej.

Z podobną sytuacją zetknąłem się ponad 30 lat temu kiedy komputery nieśmiało wchodziły do naszego życia. Kupowałem bilet w kasie PKP, ustawiłem się w pierońsko długiej kolejce, gdy już byłem bliżej okienka, podsłuchałem rozmowę mężczyzny z panią sprzedającą bilety, mężczyzna zapytał, dlaczego to tak długo trwa, w sensie sprzedaż biletów. Na co kobieta blada i zestresowana odpowiedziała, że to przez komputery, na których przyszło im pracować.

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest
Pocket
WhatsApp

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *