Teatr Norwida: przemiana

Teatr Norwida ma nową dyrektorkę naczelną — Katarzyna Sołtys

Katarzyna Sołtys przejęła Teatr Norwida z energią budowniczego, zapowiadając nie tylko modernizację gmachu, ale przede wszystkim rewolucję w relacjach z widzami

„Mamy jedno życie, tylko właśnie jedno. Możemy leżeć i płakać, ale możemy wstać i pchać tę biedę do przodu. Ja pcham” – to życiowe credo Katarzyny Sołtys, która we wrześniu 2025 roku objęła stery w niezwykle ważnej instytucji Jeleniej Góry — Teatrze im. Kamila Cypriana Norwida. Nowa dyrektorka nie boi się wyzwań, łącząc artystyczną wrażliwość z twardymi kompetencjami menedżerskimi, by przywrócić jeleniogórskiej scenie dawny blask i znaczenie na mapie kulturalnej Polski.

Teatr Norwida w Jeleniej Górze od lat czekał na powiew świeżości, a wybór Katarzyny Sołtys na stanowisko dyrektorki naczelnej wydaje się odpowiedzią na tę potrzebę. W uzasadnieniu wyboru komisji konkursowej wskazano, że jej koncepcja „najlepiej łączy szacunek dla tradycji z potrzebą nowoczesnego zarządzania”. To nie przypadek – Sołtys to menedżerka hybrydowa. Z jednej strony jest absolwentką wrocławskich wydziałów zamiejscowych krakowskiej PWST, z drugiej zaś posiada dyplomy z informacji naukowej, zarządzania kadrami na Uniwersytecie Ekonomicznym oraz podyplomowe studia z zakresu well-beingu w organizacji.

Jej droga do fotela dyrektorskiego w Jeleniej Górze wiodła przez różnorodne szczeble kariery. Urodzona w pobliskim Bolesławcu, wraca w rodzinne strony po latach zdobywania doświadczenia w całej Polsce. W latach 2012-14 zarządzała trzema instytucjami kultury na Dolnym Śląsku, by później przenieść się do Warszawy. Tam, jako dyrektorka Domu Kultury Praga, przeprowadziła modelową rewitalizację Pałacyku Konopackiego, za co została wyróżniona tytułem Mazowieckiego Menedżera Kultury. Sama o sobie mówi z dystansem: „Nazywam się Sołtys Budowniczy. Śmieję się trochę, bo gdzie nie trafiam, to coś buduję”. To doświadczenie w budowaniu – zarówno dosłownym, jak i metaforycznym – ma teraz kluczowe znaczenie dla Teatru Norwida. Instytucja stoi bowiem przed wyzwaniami inwestycyjnymi, w tym modernizacją elewacji i dachu dzięki środkom z programu FENIKS, ale przede wszystkim przed koniecznością odbudowy relacji z widownią i redefinicji swojej tożsamości artystycznej.

Teatr wartości

Sołtys przychodzi do teatru z konkretną wizją, którą określa mianem teatru wartości. W dobie niepewności i szybkich zmian społecznych, chce, aby scena stała się miejscem refleksji nad fundamentami ludzkiej egzystencji. W oparciu o badania socjologiczne wyznaczyła cztery filary programowe na kolejne sezony: rodzinę, zdrowie, emocje i bezpieczeństwo. „W obecnym świecie my trochę pogubiliśmy się jako ludzie. Na czym tak naprawdę nam zależy” – tłumaczy w programie Gość Dnia. „Chciałam językiem teatru o tych wartościach trochę przypominać, trochę je rozmontowywać, trochę o nich powiedzieć w jakiś inny sposób”.

Nie oznacza to jednak, że Teatr Norwida stanie się miejscem wyłącznie poważnych, akademickich dysput. Dyrektorka zapowiada zrównoważony repertuar. Obok lżejszych form, fars i komedii, które są niezbędne dla stabilności finansowej i frekwencyjnej, pojawią się ambitne produkcje. Pierwszym sygnałem zmian była premiera Świętoszka (Tartuffe) w reżyserii Piotra Kurzawy. Prawdziwym testem nowej dyrekcji będzie jednak nadchodząca premiera Roku 1984 George’a Orwella, zaplanowana na styczeń 2026 roku. Wybór tego tytułu nie jest przypadkowy. Sołtys widzi w nim niepokojącą aktualność: „Nam się wydaje, że pozornie jesteśmy wolni, ale jakby każdy popatrzył, jak jest uzależniony od telefonów komórkowych, od social mediów () żyjemy w czymś takim i chyba dlatego chcieliśmy o tym opowiedzieć”.

Istotnym elementem strategii nowej dyrektorki jest silny zwrot ku lokalności i tożsamości regionu. Jelenia Góra i Kotlina Jeleniogórska to miejsca o skomplikowanej, wielowarstwowej historii, którą teatr ma eksplorować. Przykładem tego podejścia będzie kwietniowa premiera Schroniska, które przestało istnieć – adaptacji kryminału Sławka Gortycha. To ukłon w stronę mieszkańców, próba opowiedzenia o ich małej ojczyźnie w sposób atrakcyjny, a zarazem głęboki. „Uważam, że teatr () powinien też dotykać spraw rodzinnych i lokalnych. () Jakby takie lokalne historie po pierwsze pokazują nam, że mieszkamy w fantastycznym miejscu, a po drugie pokazują tym, którzy przyjeżdżają, że to miejsce ma swoje historie”, podkreślała Sołtys.

Teatr lokalny

Nowe otwarcie to także zmiana w podejściu do dostępności teatru. Sołtys chce walczyć ze stereotypem instytucji elitarnej, otwierając ją na mieszkańców w dni powszednie. Zapowiedziała wprowadzenie tanich czwartków – cyklicznych spektakli z preferencyjnymi cenami biletów, dedykowanych lokalnej społeczności. To pragmatyczne podejście menedżerskie: budowanie nawyku uczestnictwa w kulturze, a nie tylko liczenie na weekendowych turystów. Widać tu echa jej edukacji ekonomicznej („mama miała rację, () dla mnie w tym momencie budżety nie są straszne”) oraz doświadczeń z rewitalizacji społecznej na warszawskiej Pradze.

Wielu obserwatorów życia kulturalnego zastanawia się, jak nowa dyrektorka poradzi sobie z dziedzictwem Aliny Obidniak, legendarnej szefowej jeleniogórskiej sceny, która uczyniła z niej jeden z najciekawszych teatrów w Polsce, promując m.in. młodego Krystiana Lupę. Sołtys świadomie nawiązuje do tej tradycji, zapraszając do współpracy młodych twórców (jak Tadeusz Pyrczak) i konsultując program z uznanymi dramaturgami, takimi jak Jan Czapliński. Jednak w kwestii słynnego Festiwalu Teatrów Ulicznych, nowa dyrektorka zachowuje realistyczny sceptycyzm. Choć złożyła wniosek o dofinansowanie, otwarcie przyznaje, że bez wielomilionowych budżetów, jakimi dysponują podobne imprezy w Krakowie czy Gdańsku, trudno będzie w krótkim czasie przywrócić wydarzeniu dawną rangę międzynarodową. „Mierz siły na zamiary, a czasami licz kasę na zamiary”, mówi wprost, co jest odświeżającą szczerością w świecie urzędniczego optymizmu.

Prywatnie Katarzyna Sołtys to wulkan energii, co potwierdzają jej współpracownicy. „Mój kierownik z domu kultury nazywał mnie traktorkiem. Jak taki traktorek wjedziesz w tryby, to jedziesz i robisz”, wspominała z uśmiechem. Ta determinacja ma swoje korzenie w sporcie – w młodości trenowała koszykówkę, zdobywając wicemistrzostwo makroregionu. Sportowa dyscyplina przekłada się na życie zawodowe i ciągłą chęć samodoskonalenia (regularnie kończy kolejne studia podyplomowe). To nastawienie na cel („musimy mieć płodozmian, żeby móc oferować nowe rzeczy”) w połączeniu z empatią i wiedzą o dobrostanie pracowników, może okazać się kluczem do sukcesu w zarządzaniu zespołem artystycznym, który bywa materią delikatną i wybuchową.

Objęcie stanowiska w Jeleniej Górze to dla niej powrót do korzeni, ale z bagażem doświadczeń ze stolicy. To szansa dla Teatru Norwida na wyjście z marazmu i stanie się nowoczesną instytucją kultury – taką, która nie tylko gra spektakle, ale jest żywym centrum dialogu, dba o pracownika i widza, i która potrafi łączyć artystyczne wizje z finansową dyscypliną. Jeśli Sołtys zrealizuje swoje plany tak skutecznie, jak przebiegła 15 sekund przed czasem w swoim wyzwaniu biegowym, Jeleniogórzan czekają ekscytujące sezony. Przemiana się rozpoczęła i rozpędza.

Czytaj i oglądaj również: Gość Dnia: Tadeusz Wnuk — rozmowę z poprzednikiem Katarzyny Sołtys na stanowisku dyrektora Teatru Norwida w Jeleniej Górze.

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest
Pocket
WhatsApp

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *