Kamila Wiśniowska i Marcin Lewandowski udowadniają, że warto pomagać. Oboje pochodzą z Jeleniej Góry i zostali dawcami szpiku, dając drugie życie swoim bliźniakom genetycznym. Zachęcają innych do rejestracji w bazie Fundacji DKMS.
Co skłoniło Was do tego, by zostać dawcą szpiku?
Kamila: Chęć czynienia dobra.
Marcin: Tak, chęć niesienia pomocy i uratowania życia drugiej osobie.
Jak to się stało, że zostaliście dawcami potencjalnymi i kiedy to nastąpiło?
Kamila: W 2010 roku dowiedziałam się o tym, że można zostać dawcą. Były to początki pracy DKMS w Polsce. Stwierdziłam, że skoro jestem już honorowym dawcą krwi, to warto również zarejestrować się jako potencjalny dawca szpiku. I gdyby okazało się, że ktoś potrzebuje tej pomocy ode mnie, to jestem w stanie mu ją zapewnić.
Marcin: Do bazy Fundacji DKMS zapisałem się całkiem przypadkowo. Pamiętam, że jeleniogórska Galeria Sudecka była jeszcze na etapie budowy, dlatego pojechaliśmy wraz z żoną na zakupy do Lubina. W galerii zauważyłem grupę ludzi organizujących akcję rejestracyjną potencjalnych dawców. Podszedłem i zapytałem o szczegóły i już po chwili stwierdziłem, że się zarejestruję.
Powiedzcie, jakie kroki należy wykonać, aby zostać potencjalnym dawcą szpiku.
Kamila: Można zarejestrować się na dwa sposoby: stacjonarnie podczas akcji organizowanej w danym mieście lub internetowo – wejść na stronę DKMS-u <link do rejestracji> i wypełnić ankietę łącznie z danymi adresowymi. Następnie dostajemy pakiet zawierający trzy pałeczki, za pomocą których musimy pobrać wymaz: pierwszym patyczkiem z wewnętrznej strony jednego policzka, kolejnym patyczkiem ze środka drugiego policzka, a ostatnim w zasadzie z całej jamy ustnej.
Marcin: Przypomina to czynność mycia zębów [śmiech].
Kamila: Dokładnie, a następnie odsyłamy pakiet do DKMS-u i czekamy na wyniki. Z wysłanej próbki wykonywana jest typizacja antygenów zgodności tkankowej, a nasze wyniki łącznie z danymi z formularza wprowadzane są w tym czasie do bazy dawców. Cały proces trwa ok. 3 miesiące.
Marcin: W tym momencie jesteśmy już zarejestrowani i możemy czekać na telefon!
No właśnie, jak długo możemy czekać na telefon od fundacji?
Marcin: Tak naprawdę niektórzy mogą się nie doczekać. Oznacza to, że jego bliźniak genetyczny jest zdrowy. Natomiast fundacja może do nas zadzwonić już po trzech miesiącach czy pół roku. W moim przypadku nastąpiło to po ośmiu miesiącach. Dostałem telefon z fundacji z zapytaniem, czy nadal podtrzymuję chęć oddania szpiku i oczywiście się zgodziłem.
Kamila: Ja natomiast czekałam jedenaście lat.
Kto może oddać szpik? Jakie są kryteria?
Kamila: Osoba zdrowa , która ukończyła osiemnasty rok życia. I tu też nie jest powiedziane, że musimy być całkowicie zdrowi. Są pewne czynniki, które ograniczają, ale też niekoniecznie wykluczają. Na przykład nie wszystkie choroby tarczycy wyłączają nas z tego, aby zostać dawcą. W przypadku, kiedy nie jesteśmy pewni czy nasze schorzenie eliminuje nas, aby zostać dawcą, najlepiej jest skonsultować się z lekarzem lub napisać maila skierowanego bezpośrednio do fundacji.
Marcin: Tak i ta decyzja musi być w 100% świadoma.
Aby rozwiać wszelkie wątpliwości, powiedzcie, na czym polega sam proces transplantacji i jakie są sposoby pobierania szpiku.
Kamila: Istnieją dwa sposoby pobierania szpiku. Ja oddawałam szpik z krwi obwodowej. Polega to na tym, że przez 4-5 dni podaje się zastrzyki w brzuch, przy których można odczuwać objawy grypopodobne. Ja nie miałam gorączki, aczkolwiek troszkę bolały mnie stawy. Następnie należy udać się do kliniki poboru. Tam pielęgniarka wbija jeden wenflon w jedną rękę, a następny w drugą. I tak sobie leżymy oglądając filmy, ponieważ ciężko byłoby wytrzymać kilka godzin spoglądając w ścianę [śmiech]. W tym czasie wirówka odwirowuje nasze komórki macierzyste. Jeżeli tego materiału jest za mało, to ten zabieg powtarzany jest następnego dnia i najczęściej tak właśnie się dzieje. I na tym kończymy ten proces. Później dostajemy podstawowe informacje na temat naszego biorcy, tzn. ile ma lat, skąd pochodzi i jaka jest jego płeć.
Marcin: Ja należę do tej drugiej grupy, otóż szpik pobierano mi z talerzy kości biodrowych. Pierwszego dnia, kiedy przyjechałem do szpitala, wykonałem odpowiednie badania. Sam zabieg wykonywany był pod pełną narkozą i trwał około godziny. Kiedy się obudziłem, nie odczuwałem żadnego bólu. I tu należy obalić wszelkie mity na temat pobierania szpiku kostnego: zabieg jest bezbolesny, a szpik pobierany jest z talerzy kości biodrowych, a nie z kręgosłupa.
Kiedy dawcy szpiku otrzymują odpowiednią legitymacje i jakie przywileje z jej tytułu Wam przysługują?
Kamila: Legitymacje otrzymuje się tuż po pobraniu. Ona jest wypełniona imieniem, nazwiskiem oraz datą pobrania szpiku.
Marcin: Dokładnie, my akurat oddawaliśmy szpik we Wrocławiu, więc właśnie tam nam ją przekazano. Legitymacja z pewnością ułatwia kontakt z lekarzami. Przysługuje nam ten przywilej, że w przeciągu 7 dni lekarz specjalista musi nas przyjąć. Możemy również korzystać poza kolejnością z ambulatoryjnej opieki zdrowotnej w ramach NFZ. Dodatkowo w niektórych miastach w Polsce legitymacje uprawniają dawców do bezpłatnego korzystania z komunikacji miejskiej. Mam nadzieję, że w Jeleniej Górze również uda się wprowadzić darmową komunikację dla dawców szpiku z całej Polski.
Czy poznaliście już swojego bliźniaka genetycznego?
Kamila: Ja jeszcze nie.
Marcin: Ja miałem przyjemność poznać moją bliźniaczkę. Dostałem telefon od pani z fundacji, która powiedziała, że szpik zostanie przekazany rocznej dziewczynce z Niemiec. W tym momencie wzruszyłem się niesamowicie. Łzy same napłynęły mi do oczu. Ciężko jest to opisać słowami, ale takich chwil się nie zapomina. I po dwóch latach mogliśmy wymienić się swoimi danymi kontaktowymi, oczywiście za obopólną zgodą (w każdym kraju wygląda to trochę inaczej). Jeszcze tego samego dnia dostałem maila od matki dziewczynki z podziękowaniami. Do dziś utrzymuję kontakt z tą rodziną i wymieniamy się wiadomościami za pomocą WhatsAppa.
Czy przekazując szpik, biorca może odziedziczyć pewne geny od swojego dawcy?
Kamila: Biorca dziedziczy grupę krwi od swojego dawcy. A więcej pewnością opowie Marcin!
Marcin: Oczywiście. Kiedyś mama dziewczynki, której przekazałem szpik, zapytała czy mam na ciele dużo pieprzyków. Odparłem, że tak, zgadza się. Otóż lekarze poinformowali kobietę o tym, że część genów dziewczynka może odziedziczyć właśnie po mnie. Oprócz pieprzyków, ma również zbliżony kolor włosów do moich.
Zamierzacie spotkać się osobiście?
Marcin: Tak, wstępnie planowaliśmy takie spotkanie. Mam nadzieję, że do niego dojdzie.
Czy maj to miesiąc szczególny dla dawców krwi?
Marcin: Tak, maj to miesiąc świadomości nowotworów krwi. Z tej okazji organizowane są różnego rodzaju prelekcje, wykłady, spotkania lub udzielane wywiady, tak jak odbywa się to w naszym przypadku. To wszystko po to, by nagłośnić, że warto w ten sposób pomagać i obalić wszelkie mity związane z oddawaniem szpiku.
Co powiedzielibyście osobom, które wahają czy zostać dawcą?
Kamila: Powiedziałabym, że emocje towarzyszące podczas procesu, kiedy zostajemy dawcą, są warte tego strachu i że tak na prawdę nie ma się czego bać. To, że zarejestrujemy w bazie DKMS-u może zaważyć na czyimś życiu. Nigdy nie wiadomo czy zostaniemy faktycznym dawcą, ale stwarzamy wielką szansę na drugie życie innej osoby. Oczywiście, bywa tak, że bez przeszczepu można dalej żyć, ale jednak oddanie szpiku należy do najskuteczniejszych metod leczenia, ponieważ biorca może szybciej dojść do siebie.
Czy warto pomagać? Jakie to uczucie, kiedy dowiadujecie się, że dajecie komuś szansę na nowe życie?
Kamila: Na pewno silne wzruszenie. W tym momencie serce zaczyna szybciej bić. To niezapomniane uczucie, kiedy dowiadujemy się, że możemy komuś podarować więcej czasu lub całkiem nowe życie. Bo nie zawsze jest tak, że ta osoba zdrowieje, czasami dostaje ona tego czasu trochę więcej. Żona mojego znajomego żyła dwa lata dłużej, dzięki temu, że została biorcą szpiku. Mimo, że nie wyzdrowiała całkowicie, te dwa lata stanowiły dla nich niezastąpioną pomoc. W jednym z materiałów Fundacji DKMS pewien reżyser podzielił się historią, w jaki sposób został biorcą. Opisywał swoje przygotowania do zabiegu, ale przede wszystkim dzień, w którym poznał swoją dawczynię. Warto zobaczyć ten film z racji na odzwierciedlone emocje i uczucia, które towarzyszą zarówno biorcy, jak i dawcy. Pomaganie czy danie nadziei drugiej osobie jest czymś niesamowitym.
Marcin: Potwierdzam, wzruszenie jest ogromne. Kiedy dowiedziałem się, komu oddaję szpik, to płakałem ze wzruszenia i z radości.
Na koniec powiedzie, w jaki sposób się poznaliście.
Kamila: Należymy do klubu dawców szpiku, który zrzesza osoby z Polski najbardziej zaangażowane we wszelki akcje. I właśnie tam na grupowym czacie jedna z członkiń klubu zachęcała pozostałych do akcji rejestracyjnych w aresztach śledczych. Postanowiłam, że się zgłoszę, a Marcin podpisał się pode mną. Wówczas okazało się, że oboje pochodzimy z Jeleniej Góry!
Marcin: Tak! Wymieniliśmy się kontaktami na Facebooku i dziś widzimy się pierwszy raz osobiście właśnie w redakcji Zachodniej TV!
Bardzo się cieszę! Dziękuję za rozmowę!
Kamila i Marcin: My również! 🙂
Jedna odpowiedź
Jestem z Was dumny, więcej ludzi Waszego pokroju spowoduje, że zaczniemy bardziej się doceniać i w drugim człowieku będziemy widzieć przyjaciela a tego nam zwłaszcza w tym trudnym okresie nam potrzeba. Czapki z głów dla Ciebie Kamilo i Marcinie