Redakcyjna kawa #82

Poranna redakcyjna kawa

Nie zna życia ten, kto nie kupował choinki, która będzie towarzyszyć nam przez święta, aż do 3 króli, a chciałbym przypomnieć, że zgodnie z tradycją mówimy o królach, którzy nosili imiona Kacper, Melchior i Baltazar.
Nie do końca wiadomo, skąd pochodzili ci królowie, niektóre księgi mówią, że pochodzili z Persji, ale też mówi się o nich jako o mędrcach lub magach. Jedno jest pewne, kim by nie byli, stanowią ważne postacie w kultywowaniu tradycji Świąt Bożego Narodzenia.
Jednak niektórzy nadwiślańscy mędrcy zauważyli, że tych legendarnych postaci mogło być więcej, bo nawet sześciu, ale taki mamy klimat w naszym kraju, co wyartykułowała swego czasu pewna wieszczka znad Rawy. Wychodzi, na to, że im więcej, tym lepiej, co będziemy sobie żałować?

Ale wróćmy, do tych „chojaków” – zanim dokonaliśmy drogą zakupu choinkę, odbył się cały rytuał nabycia, ta jest krzywa, ta biedna, ta taka, a ta owaka, i jak mi się wydaje, wybraliśmy najbardziej owaką z owakich. Już w domu pojawił się problem, gdzie postawić drzewko, które i tak po 3 Królach, ewentualnie po 6 enigmatycznych postaciach Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej zutylizuje w znany sobie sposób roślinę, w doniczce… Bo zapomniałem powiedzieć, że jednym z elementów wyboru, był warunek, żeby roślina była żywa, bo jak 90% kupujących drzewka w doniczkach łudzimy się, że będą nadal wegetować.

Gdy już zostało wytypowane honorowe miejsce dla choinki, nadszedł czas na jej przystrojenie, szybko się okazało, że chińskie badziewie, czyli lampki nie działają, więc w te pędy pojechałem po kolejne chińskie badziewie, które dotrwa do 3 lub jak wolą inni 6 króli. Z lekka zapocony z duszą na ramieniu, wróciłem do domu z jedną myślą, czy zaświecą na choince? Napięcie sięgnęło zenitu gdy wtyczkę podłączałem do kontaktu, po chwili okazało się, że świecą- zresztą, chwila napięcia udzieliła się mojemu psu, który nie wytrzymał ciśnienia i w oczekiwaniu na pozytywny, lub niepomyślny efekt poszedł do drugiego pokoju. Trudno opisać radość, jaka mnie ogarnęła, gdy zamigotały, mrygały, błyskały jak szalone. Na szczęście okazało się, że bombki równie chińskiej produkcji wytrzymały próbę czasu i w nienaruszonym stanie zawisły na choince, dalej w ruch poszły łańcuchy i inne ozdoby również wykonane przez małe chińskie rączki. Gdy już Choinka wyglądała jak przepiękna pani, usiadłem w fotelu i przypominałem sobie, jak 40,45 lat temu przystrajaliśmy rodzinnie bożonarodzeniową choinkę w niewielkim mieszkaniu przy ul. Wolności.

Byliśmy skromną, biedną rodziną jak większość rodzin w ówczesnym łez padole. Mama wystawała w kolejkach cymesy, które później trafiały na świąteczny stół, Ojciec już miesiąc wcześniej robił z papieru łańcuchy i lampiony, ja czasami wycinałem paski z papieru kolorowego, wspólnie – rodzinnie przy śpiewie kolęd robiliśmy ozdoby choinkowe, pośród których królowały papierowe anioły, wspólnie robiliśmy ozdoby z orzechów włoskich i tak naprawdę szklane bombki były czymś wyjątkowym. Oczywiście jak każde dziecko czekałem kiedy Tato zawiesi cukierki czekoladowe, które również Mama wystawała w kolejkach, a że byłem i jestem łasuchem i pochłaniałem je jak oszalały, to później na choince wisiały puste papierki imitujące cukierki. Nienawidzę czasów komuny, po prostu ich nie znoszę, ale w tamtym okresie przedświątecznym i podczas świąt potrafiliśmy być jacyś inni, czuć było więź, zrozumienie, po prostu tęskniło się za Bożym Narodzeniem i za Wielkanocą. Pomimo że większość nie rozumiała ich znaczenia i do dziś nie rozumie, to spotkania świąteczne były czymś wyjątkowym, a dziś mamy wszystko i nie mamy nic.

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest
Pocket
WhatsApp

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *