Redakcyjna kawa #180

Poranna redakcyjna kawa

Za niewiele ponad miesiąc, 20 maja, wygasa mandat „cywilizowanego” prezydenta Zełenskiego do sprawowania roli głowy państwa. W tym miejscu trzeba zadać sobie pytanie, kto będzie królem Ukrainy po tym terminie, bo królową bez wątpienia jest Victoria Nuland, o której pyskaty Elon Musk był powiedział „Nikt nie popycha tej wojny bardziej niż Nuland”.

Ale wróćmy do sytuacji po 20 maja. Część komentatorów i specjalistów uważa, że kadencja automatycznie jest przedłużona aż do zakończenia stanu wojennego lub wojny. Po drugiej stronie barykady stoją inni komentatorzy i specjaliści, którzy uważają, że w poniedziałkową majową ciepłą noc słońce ukraińskich stepów musi zabierać swoje manatki z pałacu prezydenckiego w Kijowie i o tym mówi generał porucznik Grigorij Omelchenko legendarny wojownik walki z korupcją w Ukrainie.

Jego zdaniem opublikowanym w Młodej Ukrainie Konstytucja ustanowiła bezwzględne przepisy w kontekście wygaśnięcia mandatu Rady Wierchownej, otóż podczas stanu wojennego (który obecnie funkcjonuje) lub stanu wyjątkowego jej uprawnienia są automatycznie przedłużane do dnia pierwszej sesji po zniesieniu jednego lub drugiego art. 83 Konstytucji Ukrainy. (Wybory do Rady Wierchownej zgodnie z kalendarzem wyborczym miałyby się odbyć jesienią tego roku, ale jest, to mało prawdopodobne).

Natomiast podobne przepisy nie są określone w stosunku do prezydenta, jego pięcioletnia kadencja zgodnie z art. 103 uprawnienia prezydenta w tym przypadku „cywilizowanego” prezydenta Zełenskiego nie mogą być automatycznie przedłużane podczas stanu wojennego, po jego zniesieniu i owszem. Mało tego w okresie trwania stanu wojennego zgodnie z art. 157 Rada Wierchowna nie może zmienić konstytucji również w kwestii stworzenia furtki do przedłużenia obecnej kandydatury. Warto przypomnieć, że za wprowadzeniem przedłużenia kadencji prezydenta w stanie wojennym, lub stanu wyjątkowego był prezydent Kuczma, jednak deputowani, czując pismo nosem, że Leonid może wykorzystać ten przepis do wiecznego sprawowania władzy, zagłosowali przeciw, a było to 28 czerwca 1996 r.

Tak czy inaczej, zwolennicy „cywilizowanego” prezydenta Zełenskiego, jak i on sam, będą żaglować paragrafami, by zachować jego ciągłość władzy. Ciekawe wydarzenie opisuje G. Omelchenko: „Swego czasu odbyło się spotkanie członków frakcji parlamentarnej „Sługa Narodu” w której, według doniesień medialnych, wzięło udział około 60% deputowanych ludowych. Jeden z nich, Jurij Kamelchuk, powiedział, że Prezydent Zełenski, na podstawie rozmów z zagranicznymi partnerami, powiedział, że Zełenski zostanie uznany za prawowitego prezydenta, aż do zwycięstwa”. Jest to ciekawy termin, aż do zwycięstwa, bo w obecnej sytuacji na arenie działań wojennych prezydentura Zełenskiego może być bezterminowa.

G. Omelchenko widzi pewne rozwiązanie zgodne z konstytucją „Rada Najwyższa jest zobowiązana 20 maja do przyjęcia rezolucji przewidującej, że Zełenski nie może wykonywać uprawnień Prezydenta Ukrainy w związku z wygaśnięciem jego kadencji jako Prezydenta Ukrainy. W tym przypadku uprawnienia Prezydenta Ukrainy należą do Przewodniczącego Rady Najwyższej”. W tym miejscu trzeba sobie zadać pytanie dlaczego lider kwartału 95 i jego otoczenie, tak bardzo chcą utrzymać się przy władzy?

Zastanówmy się, co może wydarzyć się po 21 maja 2024 roku? Scenariusze mogą, ale nie muszą być dwa. W pierwszym, Rosja uzurpuje sobie władzę nad Ukrainą lub jej częścią, wzorem z 17 września 1939 roku Moskwa, kiedy czerwonoarmiści zaatakowali Polskę pod pozorem wewnętrznego bankructwa państwa polskiego i „troskę Rządu Sowieckiego o zamieszkującą terytorium Polski pobratymczą ludność ukraińską i białoruską”. Putin może ogłosić światu, że ma propozycję pokojową, ale w Ukrainie panuje bezkrólewie, a królowa jest w USA i nie ma z kim rozmawiać, dlatego zrobi swoje porządki i zachód kręcąc nosem z przekory, w końcu zgodzi się z tą retoryką. Inny scenariusz przy użyciu rosyjskiego atramentu mogą napisać państwa zachodnie, organizując w ramach ONZ rząd tymczasowy w Ukrainie, który podpisze wszystko, co Moskwa im podpowie, by mieć Ukrainę z głowy. Pamiętajmy, że już raz to zrobili w 1994 roku podpisując cyrograf na Memorandum Budapesztańskim.

Przypatrując się patologicznemu prolongowaniu pomocy Ukrainie przez zachód, przyznam szczerze, że jakoś wierzę w oba scenariusze. Oczywiście na horyzoncie pojawia się tzw. inicjatywa czeska mająca na celu dostarczyć milion pocisków, ale milion pocisków w kontekście obrony i ewentualnej ofensywy armii ukraińskiej, to są przysłowiowe waciki, skończy się arsenał i Ukraina będzie w jeszcze głębszej kiszce stolcowej niż była.

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest
Pocket
WhatsApp

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *