Redakcyjna kawa #123

, , , , ,

Poranna redakcyjna kawa

Zdarza się, że w porannych przemyśleniach Polskę określam jako kraj z dykty. Czasami niektóre osoby w uprzejmy sposób zwracają mi uwagę, że jest to niestosowna nazwa. Chciałbym jednak przypomnieć, że to określenie wyartykułował człowiek, który wie, co i jak w trawie piszczy, więc jeśli już tak określił, to nie wypada mi z tym polemizować.
Ów człowiek kraj z dykty określił też w bardziej wymownych słowach. Kraj z dykty funkcjonuje w systemie niezmiernie dziwacznym. To system, w którym mieszkaniec tego kraju kładzie się styrany do łóżka i jest szczęśliwy, że udało mu się przeżyć oraz z przekonaniem, że już gorzej być nie może, po czym wstaje rano i okazuje się, że może.

Jeszcze nie tak dawno minister finansów Andrzej Domański wspominał o potrzebie wprowadzenia mechanizmów wspierających długoterminowe oszczędzanie, a wczoraj w Luksemburgu powiedział, że czuje potrzebę wykorzystania naszych oszczędności, by zakupić parę worków cementu pod budowę podwalin nie państwa, bo to byłoby zbyt piękne, ale pod budowę urządzeń wykorzystujących słońce, wiatr, wodór i biomasę.
Musimy stworzyć stabilne środowisko biznesowe i stabilne ramy prawne dla inwestorów. Zaczynamy tę pracę w Polsce, wiemy, że nie jest to łatwe i trzeba przeprowadzić wiele działań edukacyjnych, aby przekonać ludzi do tego, by inwestować oszczędności nieco bardziej efektywnie — wskazał minister w odpowiedzi na pytanie o główne działania, jakie należy podjąć, aby zmobilizować prywatne finansowanie w celu wsparcia zielonej transformacji.

Nie ma nic gorszego jak państwo, które drenuje portfele podatnika. Nawet gdyby… Nawet gdyby pomysł miałby szansę powodzenia, to nie w kraju z dykty, kiedy nie wiesz człeku czy po kolejnej zmianie, owe inwestycje nie będą spuszczone Bobrem, i można zapewniać, że będą odpowiednie zapisy, ustawy, uchwały, solenne przysięgi, że nasza krwawica zebrana w skarbcach bankowych, będzie bezpieczna, to jednak w dalszym ciągu będą to zapewnienia przedstawicieli kraju z dykty.
Rozumiem, że w ramach działań edukacyjnych Pan minister zainwestuje wszystko, co tam ma na koncie bardziej, a także namówi do bardziej efektywnego oszczędzania, rodzinę, kolegów i koleżanki ,bo przykład powinien pójść z góry.
Co ciekawe Pan Domański nie wypowiedział tych słów z ulicy Świętokrzyskiej, ale w Luksemburgu. Informowanie tubylców o pomysłach rządu poza jego granicami stało się już chyba nową świecką tradycją, bo w styczniu Pani minister Zielińska z brukselskiej mównicy poinformowała rodaków, że Polska zwiększy wysiłki w walce ze zmianami klimatu.

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest
Pocket
WhatsApp

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *