Krzesełko dla mikołaja i bałwanek — dla wszystkich, czyli 48 wydanie publicystyczno-satyrycznego programu rozrywkowego pod choinkę!
No, i jesteśmy. Na pewno się stęskniliście, a więc — jak powiedział pułkownik Molibden — jesteśmy jeszcze przed świętami. Przedostatni raz w tym roku, zjawiamy się w Waszych domach (oglądanie nas poza domem, zwłaszcza w pracy, np. w urzędzie, nie jest najlepszym pomysłem; nie róbcie tego!).
Karp, śledź, kutia… Zanim to wszystko wjedzie na stoły, a podstoli z podstoliną dadzą znać, że można — do refleksji Was namawiamy.
Czy zastanawialiście się kiedy, tak dokładnie, urodził się Jeszua?
My też :). I wyszło na to, że nie zimą na półkuli północnej Ziemi, a raczej wiosną. Tak przynajmniej twierdzi wielu badaczy. Skąd zatem świętowanie Bożego Narodzenia w okolicach najkrótszego dnia w roku po tej stronie globu?
Nie wiemy czy w wiosną, czy zimą, ale daaawno temu narodził się pewien gad. Żyje długo, ale milczy i nie opowiada, co widział, co przeżył.
A kto przynosi Wam prezenty pod choinkę? Bo jednym z nas Mikołaj, innym Jezusek, a jeszcze innym Kupkający Wujek. Tak, tak. Napina drewniane mięśnie i wypycha prezenty. Gdzie? Obejrzyjcie, a się dowiecie.
Także tego, co w Finlandii przynoszą kozy dorosłym.
W jakiej kondycji jest polskie społeczeństwo, skoro trzeba wypuszczać reklamę społeczną namawiającą do rodzinnego spędzenia świąt? Czy Bartłomiej Topa, świetny skądinąd aktor, wraz z Katarzyną Herman, nie gorszą aktorką i Blanką Kot, Kacprem Kąkolem i Ewą Kolasińską naprawdę skłonią ludność Lala Polandii do miłości bliźniego i przekonają, że wigilia nie służy do waśni?
Kolorowe jarmaaarki! Jahr markt — z niemiecka targ (do)roczny, dzisiaj w Polce to już targ co miesięczny i każde miasto czy ma, czy nie ma przywilej królewski — robi jarmark, a często to chała. Wcale nie pleciona, lecz skłamana. Smakiem i jakością niektóre jarmarki nie powalają, a inne wręcz przeciwnie. Zaś najsmaczniejszy dżem ze świni dają w Łomnicy.
A gwiazda herrnhucka świeci…
Jak myślicie? Ile się onegdaj jechało w z Londynu do Kalkuty? Trasą hippisowską? Można było się na trasie przespać, zjeść i zwiedzić kawał świata, a można było dotrzeć nawet do Sydney. Prawda ze kapitalna propozycja na święta?
I nie trzeba czekać na zamarznięcie piekła. Niektóre drogi, nie prowadzą do Rzymu, ale są tak długie jak historia imperium.
Czy da się lubić Lubomierz? Czy da się zmierzyć lubość? Czy można palić przy świątecznym stole? Czy trzeba przeprosić za cały rok by był przy nim spokój?
Posłuchajcie Grzegorza Żaka i połamcie się opłatkiem…
A jeśli macie zaległości, to Pakamerujcie do woli…



















