Niezależność energetyczna w każdej gminie

Niezależność energetyczna w każdej gminie — rozmowa z Wojciechem Bochnakiem

Niezależność energetyczna Nie tylko drogi i szkoły. Tak Marszałek Bochnak widzi przyszłe zadania gmin

Jeszcze dekadę temu typowy polski samorządowiec budził się z myślą o łataniu dziur w asfalcie, budowie nowego przedszkola czy modernizacji lokalnego domu kultury. Energetyka? To było zadanie Warszawy, wielkich spółek skarbu państwa i polityki na szczeblu centralnym. Dziś ten paradygmat upada na naszych oczach. Wojna za wschodnią granicą i rosnące ceny prądu sprawiają, że burmistrzowie i wójtowie muszą wejść w buty, które do tej pory wydawały się za duże – buty producentów energii.

Tę fundamentalną zmianę w myśleniu o roli lokalnych włodarzy w niezwykle trzeźwy sposób zdiagnozował Wojciech Bochnak, wicemarszałek województwa dolnośląskiego, w rozmowie z Arkadiuszem Lipinem. Punktem wyjścia do dyskusji nie były mgliste wizje przyszłości, ale twarda rzeczywistość: konieczność zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego na poziomie lokalnym, w gminie i powiecie.

Wojciech Bochnak: koniec ery „tylko szkoły i drogi”

Najmocniejszy akcent rozmowy, który powinien wybrzmieć już na wstępie, to szczere przyznanie się do zmiany świadomościowej, jaka dokonała się w głowach samorządowców. To moment, w którym lokalna władza przestaje być jedynie administratorem infrastruktury socjalnej, a staje się gwarantem przetrwania w sytuacjach kryzysowych.

„Ja też przez trzy kadencje będąc wójtem, w ogóle do głowy by mi nie przyszło, że miałbym się zajmować energetyką. Ale są inne czasy. Jest czas wojny na Ukrainie. Jest czas taki, że zastanawiamy się, co stanie się, jak nagle ktoś wyłączy prąd”, przyznaje wprost marszałek Bochnak.

To wyznanie jest kluczem do zrozumienia nowej strategii dla regionów takich jak Dolny Śląsk. Samorządy stają przed koniecznością budowania małych elektrowni, mini-gridów, które w razie blackoutu utrzymają przy życiu szpitale, szkoły i pompy wodociągowe. Bochnak zauważa trafnie: Wojciech Bochnak„Tak jak do tej pory zajmowaliśmy się problemami szkół, problemami przedszkoli, problemami dróg, to być może mieszkańcy też oczekują od nas, że może stworzymy takie warunki energetyczne”.

Dolny Śląsk – bogactwo z problemami

Województwo dolnośląskie jest w tym kontekście poligonem doświadczalnym. Z jednej strony posiada niemal pełen wachlarz możliwości: elektrownie wodne, cieplne, farmy wiatrowe i fotowoltaiczne. Z drugiej – zróżnicowane ukształtowanie terenu i cenne walory krajobrazowe narzucają twarde ograniczenia. Nie wszędzie można postawić wiatrak, nie każda łąka nadaje się pod panele fotowoltaiczne.

Marszałek Bochnak zwraca uwagę na pułapkę, w którą łatwo wpaść, goniąc za zieloną energią. Jest nią konflikt z rolnictwem i ochroną krajobrazu. Samorządy muszą balansować między chęcią zysku i bezpieczeństwa a ochroną gruntów rolnych wysokiej klasy. Decyzje te, zaklęte w Miejscowych Planach Zagospodarowania Przestrzennego, bywają politycznym samobójstwem.

Jeden z panelistów powiedział wprost: to jest decyzja samorządów i ona często jest niepopularna. Może doprowadzić do referendum, bo nie wszyscy mieszkańcy chcą wiatraków na swoim terenie”, zauważa gość rozmowy.

Mimo to cel jest jasny: im więcej energii wyprodukujemy u siebie, tym większa szansa na niższe rachunki. Choć, jak uczciwie dodaje wicemarszałek, gwarancji cenowych nikt dzisiaj dać nie może.

Atomowy sceptycyzm i mit SMR-ów

W debacie publicznej często pojawia się temat małych reaktorów jądrowych (SMR) jako remedium na bolączki energetyki powiatowej. Tutaj jednak rozmowa przynosi kubeł zimnej wody. Podczas gdy technokraci widzą w atomie czystą fizykę, samorządowcy widzą w nim emocje wyborców. Wojciech Bochnak z rozbrajającą szczerością punktuje ten optymizm, wskazując na wciąż żywą w społeczeństwie traumę po katastrofie w Czarnobylu.

Atom się kojarzy nam z Czarnobylem i to mamy w świadomości (…) Gdybyśmy mieli powiedzieć, że coś takiego ma powstać w małych społecznościach, uważam, że to jest bardzo trudne i łatwiej będzie budować magazyny energii (…) niż budowę quasi malutkich elektrowni atomowych”, ocenia marszałek.

Zamiast futurystycznych reaktorów w każdej gminie, Dolny Śląsk stawia na pragmatyzm: magazyny energii, biogazownie i spalarnie odpadów (eufemistycznie zwane instalacjami przetwarzania odpadów). Te ostatnie, choć sprawdzone w Wiedniu czy Kopenhadze, w Polsce wciąż budzą opór. Tu znów wracamy do roli edukacji – bez niej mieszkańcy będą widzieć w nowoczesnej instalacji jedynie dymiący komin truciciela.

Filozofia podwójnego zastosowania – inwestycje na czas pokoju i wojny

Niezwykle interesującym wątkiem, który wybrzmiał pod koniec rozmowy, jest koncepcja podwójnego zastosowania [ang. dual use]. W obliczu zagrożeń geopolitycznych, infrastruktura cywilna musi być projektowana z myślą o obronności. To nowe wyzwanie dla architektów i planistów.

„Musimy wspierać projekty dual use , czyli budujemy nową halę sportową, pod spodem są parkingi, to pod spodem te parkingi mają służyć jako ewentualne schrony”, postuluje Bochnak.

A na dachu takiej hali? Oczywiście elektrownia fotowoltaiczna. Ta wizja samowystarczalnych, bezpiecznych punktów na mapie gminy to kierunek, w którym zmierzają fundusze europejskie. Pieniądze są – mowa o dziesiątkach milionów euro w ramach Funduszu Sprawiedliwej Transformacji – ale ich wydatkowanie wymaga od samorządowców odwagi i nowej wiedzy.

Samorząd dojrzewa

Rozmowa podczas XII Dolnośląskiego Kongresu Samorządowego z wicemarszałkiem Bochnakiem pokazuje, że polski samorząd dojrzewa do roli strategicznego gracza w systemie bezpieczeństwa państwa. Nie chodzi już tylko o estetykę miast czy komfort podróżowania, ale o fundamentalną zdolność do funkcjonowania, gdy zgasną światła w sieci krajowej.

Czy za dziesięć lat każda gmina będzie miała swój backup energetyczny? To zależy nie tylko od pieniędzy z Unii czy budżetu centralnego, ale od tego, jak szybko lokalni liderzy zrozumieją, że prąd w gniazdku przestał być oczywistością, a stał się towarem, o który trzeba walczyć na własnym podwórku.

Polecamy także:

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest
Pocket
WhatsApp

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *