Poranna redakcyjna kawa
W Ukrainie gorąco nie tylko na linii frontu. Wystrugany z drzewa rosnącego w krzyworoskim parku Pinokio, zapewne za namową Gepetta z Waszyngtonu chciał usunąć z funkcji Dowódcy Ukraińskiej Armii generała W. Załużnego.
Już tydzień temu pojawiły się plotki, że tym stolarzem ma być Pani Janete Yellen, którą niektórzy nawet tytułują królową Ukrainy. O tym, że dymisja Załużnego może mieć miejsce, dowiedziałem się tydzień temu, wtedy nie pisałem o tym, bo żadne moje ukraińskie źródła tego nie potwierdziły, a Rosjanie są mistrzami w tworzeniu fake newsów.
Pewności w moich podejrzeniach nabrałem po informacji, że SBU aresztowało pracowników Ministerstwa Obrony pod zarzutem defraudacji 1,5 miliarda hrywien. W Ukrainie uszyć garnitur korupcjonisty nie jest żadnym wyczynem, wystarczy, że dajmy na to wesołek Zelenski lub inna siła wprowadzi do struktur swoich ludzi, którzy na rozkaz będą rozkradać, jak popadnie. Doświadczył tego generał Reznikow, którego pogonili pod pretekstem jajkowej afery.
Generał Załużny z pewnością podpadł amerykańskim braciom, przemycając kilka miesięcy temu wiadomość, że niepowodzenia na froncie Ukraina ponosi przez zachodnich myślicieli z zakresu wojskowości. Załużny jest też zwolennikiem prowadzenia działań wojennych na terytorium Rosji, a to już „waszyngtońskim stolarzom” się nie podoba. No i w przeciwieństwie do „cywilizowanego” prezydenta Zełenskiego, jest świadomy, że wywijanie szabelką bez dostaw odpowiedniego sprzętu i broni doprowadzi w końcu do demograficznej zagłady Ukrainy.
Wracając do wczorajszych wydarzeń w Kijowie, to domyślam się, że gdy tylko gruchnęła wiadomość o zdymisjonowaniu Załużnego w prezydenckich gabinetach rozdzwoniły się telefony od wojskowych, którzy w krótkich, acz treściwych słowach zapowiedzieli oficjalną wojskową wizytę u „słońca” ukraińskich stepów. Po takim wproszeniu się na prezydenckie salony i słysząc strzelające korki szampana w Moskwie, rzecznik prezydenta zdementował usunięcie Załużnego.