Poranna redakcyjna kawa
Bardzo dziękuję za fantastyczny odzew z okazji 100 wydania Porannej redakcyjnej kawy, ale czas świętowania minął i czas zetknąć się z rzeczywistością.
Parę dni temu mury brukselskiego pałacu Egmont miały zaszczyt gościć minister Urszulę Sarę Zielińską, która wzięła udział w nieformalnym spotkaniu ministrów środowiska UE. Tam też Pani minister zadeklarowała, że kraj z dykty musi absolutnie przyjąć ambitne cele i musimy przyjąć cel redukcji emisji o 90% do 2040 roku.
Żeby zrealizować ambitne cele, potrzebne jest poświęcenie pracującego ludu miast i wsi i parafrazując słowa Lorda Farquada będzie to poświęcenie, na które klimatyści są gotowi. Rąbka tajemnicy, jakie ofiary będziemy musieli złożyć na ołtarzu redukcji emisji netto, uchylił swego czasu wybitny klimatolog John Kerry, nawiązując w swojej wypowiedzi do branży rolnej: „Nie możemy osiągnąć zera netto – nie wykonamy tego zadania – jeśli rolnictwo nie będzie głównym elementem rozwiązania. Ten sektor potrzebuje teraz innowacji bardziej niż kiedykolwiek”. Niby nic, rzuconych parę ogólników, ale po lekturze w Environmental Research Lettres wypowiedź nabiera złowieszczych kształtów: „Jak wynika z dwóch kompleksowych badań opublikowanych w 2021 r., żywność, którą spożywamy, jest odpowiedzialna za zdumiewającą jedną trzecią globalnych emisji gazów cieplarnianych spowodowanych działalnością człowieka. Nic dziwnego, że po tych słowach ruszyła lawina komentarzy, że rolnictwo czeka zagłada. Dalej w artykule można przeczytać opinię jednego z autorów raportów Francesco Tubiello: „To prawda, że krowy są głównym źródłem metanu, który podobnie jak inne gazy cieplarniane zatrzymuje ciepło w atmosferze. Jednak metan, dwutlenek węgla i inne gazy powodujące ocieplenie planety są uwalniane z kilku innych źródeł w łańcuchu produkcji żywności. Zmiany w użytkowaniu gruntów obejmują wycinanie lasów, aby zrobić miejsce dla wypasu bydła i pompowanie wód gruntowych do zalewów pól na rzecz rolnictwa”.
Inny Naukowiec Amos Thai zauważa: “Pełniejszy obraz emisji związanych z żywnością pokazuje, że świat musi dokonać drastycznych zmian w systemie żywnościowym, jeśli mamy osiągnąć międzynarodowe cele w zakresie ograniczenia globalnego ocieplenia.
Skoro starsi i mądrzejsi chcą zaplanować nam dietę, to może warto przypomnieć sobie piosenkę Smolenia i Laskowika, w której śpiewali: „Nam polędwica oraz schab nie smakuje tak jak szczaw”. Jak wiemy, unijny przepis zakazujący używania innych samochodów niż elektryczne już nabiera mocy. Przesiadka do elektryka podyktowana jest koniecznością zredukowania emisji netto CO2. Parę linijek wyżej przytaczałem Pana Francesco Tubiello, któremu przeszkadzają puszczające bąki mućki i wykorzystywanie wód gruntowych dla potrzeb rolnictwa. Tymczasem Marco Tedesco z Instytutu Ziemi Uniwersytetu Columbia zauważył paradoks litu w wyścigu o zerową emisję netto.
Przypomnę, że lit wykorzystywany jest do zasilania pojazdów elektrycznych oraz magazynowania energii wiatrowej i słonecznej. Na czym polega ów paradoks? Pan Marco wyjaśnia: „Weźmy pod uwagę, chociażby samochody elektryczne. Aby dać wyobrażenie o tym efekcie, według badań przeprowadzonych przez firmę konsultingową Berylls Strategy Advisors produkcja akumulatora ważącego 500 kg powoduje emisję o ponad 70% więcej dwutlenku węgla niż produkcja konwencjonalnego samochodu w Niemczech. Ponadto wydobycie litu wymaga dużych ilości wody, wydobycie jednej tony litu wymaga zużycia około 500 000 litrów wody, co może skutkować zatruciem zbiorników i związanymi z tym problemami zdrowotnymi.
Z kolei Według Amnesty International w Demokratycznej Republice Konga dzieci w wieku zaledwie siedmiu lat pracują za maksymalnie 2 dolary dziennie w górnictwie w niebezpiecznych warunkach, aby zebrać kobalt używany w bateriach litowych. W raporcie wskazano, że tylko w 2015 r. w DRK, która produkuje około połowy światowego zapotrzebowania na kobalt, zginęło co najmniej 80 górników. UNICEF szacuje, że w regionie pracuje aż 40 000 dzieci-górników. Ale to nikomu z kręgu obrońców klimatu nie przeszkadza, również Pani minister Urszuli Sarze Zielińskiej, bo to nie ich dzieci składane są w ofierze na rytualnym ołtarzu zakonu klimatystów.
Kometo przybywaj !