Lucyna Kornobys będzie chorążym polskiej reprezentacji na 17. Paralimpiadzie w Paryżu

, , , , , ,
Lucyna Kornobys paralimpijka

Lekkoatletka Lucyna Kornobys wraz z Maciejem Lepiato będą chorążymi w trakcie ceremonii otwarcia XVII Letnich Igrzysk Paralimpijskich w Paryżu, które rozpoczną się 28 sierpnia. Znana jeleniogórzanka opowiedziała nam o przygotowaniach do igrzysk, o emocjach jakie jej towarzyszyły podczas nominacji do tego zadania, a także o swoich działaniach na rzecz osób z niepełnosprawnością.

Gratulujemy wyboru na chorążego polskiej reprezentacji podczas tegorocznych Letnich Igrzysk Paralimpijskich w Paryżu! Co oznacza dla Pani to wyróżnienie? Jakie emocje towarzyszyły Pani przy tej decyzji?

LK: Po pierwsze, nie wielu z nas jedzie na same igrzyska. Po drugie, zostać chorążym, czyli kapitanem reprezentacji, stanowi ogromne wyróżnienie – ze wszystkich osiągnięć, które mam na swoim koncie, nie tylko sportowych, ale i również działań na rzecz sportu paralimpijskiego. Jest to dla mnie niesamowita radość a także duma, że mogę reprezentować nasz kraj, co nie jest codziennym zadaniem. Chorążym na igrzyskach jest się raz na cztery lata, więc tym bardziej jest mi bardzo miło, że to właśnie ja zostałam nominowana do tego zadania.

Jest Pani doświadczoną zawodniczką i dwukrotną wicemistrzynią paralimpijską w pchnięciu kulą. Jakie są Pani oczekiwania i cele na zbliżające się igrzyska w Paryżu?

LK: Rzeczywiście, w Rio i w Tokio zdobyłam srebrny medal. W tym roku stawiam sobie podobne cele i wyzwania. Przede wszystkim chciałabym jak najdalej pchać, aby ten medal zawisł na mojej szyi. Pewnie, mnie marzy się złoto, ale patrzę na wszystko realnie. Natomiast czasami to jedno lepsze pchnięcie bądź rzut może stanowić o wygranej. Nie musi to być cała ich seria. Dzisiaj odbyłam trening. Idzie mi całkiem nieźle, więc mam nadzieję, że za dwa tygodnie pokażę się z jak najlepszej strony!

Jak wyglądały przygotowania do tegorocznych igrzysk? Czy były szczególne wyzwania, z którymi musiała się Pani zmierzyć?

LK: W tym roku nie miałam ani jednego startu międzynarodowego, co stanowi dla mnie ogromne wyzwanie. Lubię rywalizować i to też pokazuje, na jakim jestem etapie. Tu nawet nie chodzi o rywalizację z najlepszymi konkurentkami, tylko o samą formułę, samo przygotowanie mentalne, samo przebywanie tam, czego uczymy się z każdym kolejnym startem. Tego niestety mi zabrakło, ale mam nadzieję, że mimo wszystko zdobędę medal. W tym roku odbyły się mistrzostwa świata w Japonii, na które niestety nie pojechałam. Trener uznał, że nie ma takiej potrzeby. Czasami, to nie my podejmujemy tego typu decyzje, ale miejmy nadzieję, że nie poskutkuje to negatywnie.

Jest Pani bardzo aktywna na rzecz osób z niepełnosprawnościami. Opowie Pani o swoich działaniach w tym zakresie?

LK: Rzeczywiście, od kilku ładnych lat działam w sferze osób z niepełnosprawnością. Przede wszystkim zależy mi na integracji obydwu środowisk – pełno i niepełnosprawnych. Marzy mi się, aby kiedyś takiego podziału nie było. To samo tyczy się sportowców. W tym roku w Paryżu trwa akcja mająca na celu, aby nie nazywano nas honorowymi zawodnikami, tylko po prostu sportowcami z krwi i kości. Przecież tak samo ciężko pracujemy i tak samo ciężko się przygotowujemy. Chciałabym, żeby osoby z niepełnosprawnością wychodziły z domu, żeby były aktywne, żeby robiły to, co lubią najbardziej. Dzisiaj są takie możliwości i techniczne i funkcjonalne! Wiele osób może znaleźć dogodną pracę. Może działać w różnych fundacjach, stowarzyszeniach i może pomagać też innym.
Uważam, że będąc osobą publiczną – jestem radną naszego miasta – mam poniekąd taki obowiązek, żeby osoby z niepełnosprawnością wyciągać z domu. Chcę pokazywać im, że pomimo tego, iż jeżdżą na wózku, nie dosłyszą, nie słyszą lub niedowidzą – w dzisiejszym świecie mogą naprawdę wiele osiągnąć. Niekoniecznie musi to być sport. Jest naprawdę wiele różnych wariantów, które ta osoba może robić, a siedzenie w domu przede wszystkim nie sprzyja naszej głowie. Widzimy to chociażby u pełnosprawnych, a co dopiero, jeśli mowa o osobach z niepełnosprawnością, które w większości przypadków mają obniżoną samoocenę. Myślę, że ważne są wszelkie działania, które mogłyby sprawić, że te osoby wyjdą z domu. Bardzo często na swoim przykładzie próbuję pokazać, że się da! Kiedy zaczynałam, tak naprawdę nie miałam nic, a człowiek ciężką pracą zdobył bardzo wiele. Takim działaniem próbuję namówić innych do tego, żeby wyszli ze swoich czterech ścian i zaczęli działać!

Czego możemy Pani życzyć przed startem na Paralimpiadzie?

LK: Przede wszystkim zdrowia, które jest chyba najważniejsze i oczywiście wysokich lotów i dalekich pchnięć, które mogą stanowić o zdobyciu medalu 🙂

Tego właśnie Pani życzymy i mocno trzymamy kciuki! 🙂

Foto. fot. Adrian Stykowski, PKPAr

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest
Pocket
WhatsApp

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Box3 baner duży - prostokąt