Mroźna zima to trudny okres dla dzikich zwierząt, które mają ograniczony dostęp do pożywienia oraz wody.
Niskie temperatury powodują, że dzikie zwierzęta muszą zabezpieczyć się przed mrozami i utrzymywać ciepłotę ciała. Dodatkowo w tym okresie mają problem z zebraniem pożywienia oraz z dostępem do wody, która może zamarznąć.
Czy możemy w jakiś sposób pomóc dzikiej zwierzynie? Powinniśmy ją dokarmiać? Na te pytania odpowiedziała Dorota Węglińska, lekarz weterynarii, gabinet ,,Duże i małe” w Jeżowie Sudeckim : Jeżeli chcemy dokarmiać zwierzęta, musimy robić to w sposób bardzo rozsądny. Nie zanośmy resztek i pozostałości jedzenia pod las i nie podrzucajmy ptakom chleba! Takie działanie może jeszcze bardziej zaszkodzić zwierzętom. Natomiast, jeśli chodzi o dzikie ptactwo, to jak najbardziej możemy kupić karmnik i zostawić w nim specjalne mieszanki nasion, które są dostępne w sklepach. W przypadku zwierząt dzikich, typu sarny, jeleniowate, to nimi zajmuje się nadleśnictwo, które zostawia pokarm w paśnikach. Dziki sobie świetnie radzą, ponieważ są wszystkożerne i nie jest dla nich trudno o zdobycie pożywienia. Zwierzęta mięsożerne również nie potrzebują naszej pomocy.
Osobnikom, którym możemy w jakimś stopniu pomóc podczas niskich temperatur, są zdziczałe zwierzęta domowe jak np. koty.
Koty, które żyją w pobliżu blokowisk lub działek, mają utrudniony dostęp do wody. Prawdopodobnie ciężko byłoby nam wynieść wiadro z wodą do lasu, natomiast możemy ją zostawić nieopodal miejsca zamieszkania. Takiej wody napiją się np. ptaki i właśnie koty, które możemy też dokarmiać suchą karmą. Taki pokarm nie zepsuje się na dworze i nie zmarznie jak w przypadku mokrej karmy. Posilić się nią mogą również lisy, które wędrują w pobliżu gospodarstw wiejskich – tłumaczy Węglińska
Musimy jednak liczyć się z tym, że kiedy dokarmiamy zwierzynę w danym miejscu, to będzie ona pojawiać się tam częściej. Pozostaje więc pytanie czy tego chcemy, ponieważ nie każdy życzy sobie, aby obok domu kręciły się zbłąkane zwierzęta.
Dzikim zwierzętom raczej nie grozi wyziębienie, ponieważ są przystosowane do zimowego klimatu. Np. Lisy chowają się w norach. Sarny posiadają odpowiednią warstwę tłuszczu, a ich sierść zimą jest dłuższa niż sierść letnia. Narażone na wychłodzenie są jedynie osobniki starsze lub schorowane, które albo nie mogą zdobyć dostatecznej ilości pożywienia, by utrzymać temperaturę ciała, albo zmagają się z jakąś chorobą. Jest to więc selekcja naturalna, która powoduje, że te najsłabsze osobniki nie przetrwają zimy.
Warto wiedzieć, że mrozy nie zwiększają ryzyka przenoszenia chorób między dzikimi zwierzętami.
Przy niskich temperaturach to ryzyko jest dużo mniejsze, ponieważ większość chorób przenosi się poprzez wydaliny lub wydzieliny (jak ślina, odchody i krew) i podczas mrozu to wszystko szybko zamarza. Dlatego o wiele trudniej jest przenieść zwierzętom wydzielinę nawet na łapach lub nam na butach – dodaje Dorota Węglińska – Jedyna choroba przenoszona przez dzikie zwierzęta, która zagraża człowiekowi, to wścieklizna. Zarazić się nią można tylko poprzez ugryzienie, czyli kontakt śliny z krwią. Od 1997 roku nie ma zarejestrowanych przypadków wścieklizny na dolnym śląsku, więc mieszkamy na bezpiecznych terenach. Natomiast jeżeli chodzi o zagrożenia dla zwierząt domowych to np. lisy, szopy i jenoty mogą roznosić choroby zakaźne, takie jak nosówka czy parwowiroza, które dla niezaszczepionych psów mogą oznaczać nawet skutki śmiertelne. Wystarczy, że człowiek przez nieuwagę wdepnie w kał z wirusami i przyniesie do domu, a następnie pupil to poliże.
Pamiętajmy, że pomoc dla dzikich zwierząt w trakcie mrozów wymaga troski i zrozumienia ich specyficznych potrzeb. Drobne gesty mogą sprawić, że dla wielu istot zimowy okres będzie łatwiejszy do przetrwania.