Redakcyjna kawa #161

Poranna redakcyjna kawa

Jak już wszystkim wiadomo, po raz trzeci ruska rakieta naruszyła przestrzeń kraju z dykty. Na nasze szczęście znów zadziałał zaawansowany system, jakiego świat nie widział. Minister naszej niezwyciężonej armii pochwalił nawet jej generała operacyjnego Kalisza za to, że „cofnął palec z guzika, który miał spowodować zestrzelenie wrażej rakiety” – „Podjął decyzję, która zapewnia bezpieczeństwo Polsce”, powiedział główny ochraniarz państwa.

Jestem przekonany, że wyposażona w magiczne oko rakieta zauważyła uniesioną brew generała i z przerażeniem postanowiła opuścić nasz kraj. To mocny przekaz dla Putina – jeśli nas zaatakujesz, to 37 milionów brew odeprze atak twoich wojsk. Nie wiem jak wy, ale ja śpię spokojnie.

Niestety z głębokim smutkiem, muszę przyznać, że mam żal do kurnikowego marszałka i zasiadających na jego grzędach kury i koguty, że w jego czterech ścianach nie pojawiła się wielkanocna palma. Nie zauważyłem (wzorem rozpalonych w połowie grudnia żymiańskich świeczników) ucztowania z okazji wjazdu na osiołku Jezusa do Dżerusalem.

Z przykrością muszę stwierdzić, że pani minister do spraw równości Katarzyna Kotula obcyndala się w robocie, bo nie wykonała w kurniku, chociażby rytualnego tańca z okazji ramadanu. To pokazuje, jak bardzo jesteśmy zacofani, bo np. Brytyjczycy z tej okazji rozświetlali swoje ulice, a w kraju z dykty zwykła ciemnota.

Pewnym wyjaśnieniem takiej decyzji może być kontynuowanie przez Panią Kotulę Iftar, by pozbyć się tu i tam paru fałdek, a na świętowanie przyjdzie jeszcze czas. Przypomnę tylko kurnikowi, że już w maju, o ile nie zapomni w nawale pracy i tańców, że w maju będzie miał okazję do zapalenia świec podczas świętowania Vesak, czyli dnia oświecenia Buddy.

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest
Pocket
WhatsApp

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *