Poranna redakcyjna kawa
Trzeba zadać sobie jedno zasadnicze pytanie, czy Szymon Hołownia stracił kontakt z rzeczywistością? Wiem – wstrząsające pytanie, ale samo się narzuca, po jego wypowiedziach.
Rok temu, gdy Marszałek Sejmu Szymon Hołownia był błąkającym się po scenie politycznej kraju z dykty Szymonem Hołownią, wypowiedział słowa o wojnie w Ukrainie, które potraktowałem beznamiętnie jako wypowiedź Szymona znanego z programu Mam Talent, a nie drugiej osoby w państwie.
„Ukraińcy dzielnie bronią nie tylko siebie, ale wolności setek milionów ludzi. Wspieramy ich w tym, bo bezpieczeństwo ukraińskich dzieci oznacza dziś spokój dzieci polskich. Nie doceniamy wolności, gdy ją mamy. Gdy ktoś chce nam ją odebrać – nagle przypominamy sobie, że ma cenę. Dziś musimy tę cenę zapłacić. Musimy pokonać totalitaryzm. Dobro musi zwyciężyć ze złem”.
Tak było rok temu, a dzisiaj ich ciężar odbieram zupełnie poważnie, a nawet z pełną dozą niepokoju, tym bardziej że w dniach ostatnich znów dał krasomówczy popis w Kielcach.
– Mam dla was dwie wiadomości, złą i dobrą. Zła jest taka, że ani Putin nie odpuści, ani świat nie stanie się nagle spokojniejszym miejscem, ale jest też dobra. Dobra jest ta, że my sobie z tym poradzimy, że zostaliśmy postawieni dzisiaj przed najpoważniejszym egzaminem od pokoleń. I chcę wam powiedzieć, że my ten egzamin zdamy, bo jesteśmy wspaniałym narodem, mądrych przedsiębiorczych i odważnych ludzi.
– Putina wgnieciemy w ziemię, prędzej czy później trafi tam, gdzie powinien trafić: za kraty albo na cmentarz. Putin jest wrogiem ludzkości. Putin jest kimś, który przypomniał nam o wadze sojuszy, które zawieramy. Dzisiaj nie mamy żadnych wątpliwości co do tego, że trzeba wspierać Ukrainę, żeby ona mogła wygrać z tym zbrodniarzem na swoim terytorium, żebyśmy my nie musieli wygrywać z nim na swoim – powiedział Hołownia dzierżący laskę marszałkowską.
Biorąc pod uwagę, że sytuacja na przestrzeni roku diametralnie się zmieniła, zachód i USA położyli laskę bynajmniej nie marszałkowską na Ukrainie, ni stąd, ni zowąd skojarzyłem je z innymi słowami niejakiego Józefa Becka wypowiedzianymi 5 maja 1939 roku.
„My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę – Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor” Czym, to się skończyło? Wszyscy wiemy.
Chciałbym wierzyć, że wypowiedzi Pana Hołowni były pomyłką podyktowaną emocjami pokroju tymi z maja 2020 roku kiedy rozpłakał się gdy zapewniał, że zrobi wszystko, by Polska była krajem funkcjonującym zgodnie z Konstytucją. Boję się pomyśleć, że do Pana Marszałka nie dotarła jeszcze informacja, że dysponujemy rozbrojoną armią, która pomieści się na stadionie narodowym.
Nie wiem też o jakim wsparciu mówi Szymon Hołownia. No chyba, że o wysłaniu sprzętu wojskowego, na który zaciągnęliśmy pożyczki. No chyba, że szeroko otworzymy naszą granicę dla ukraińskich holdingów, to nic że zniszczymy rodzimy przemysł rolny, ale uratujemy ukraińskich oligarchów.
Przeraża mnie myśl o niezwykłej ufności Pana Marszałka do zawieranych sojuszy i cenę, jaką będziemy musieli jako państwo, za nie zapłacić.
Chętnie spotkam się z Panem Szymonem i opowiem mu jak wygląda wojna państwa absolutnie nieprzygotowanego do niej, ba mogę go nawet tam zabrać.