Redakcyjna kawa #130

Poranna redakcyjna kawa

Śmierć Aleksandra Nawalnego spowodowała, że świat wstrzymał oddech, zmarła duszeńka, nadzieja świata zachodniego, jakże mi przykro… Może też bym uronił łezkę, gdybym nie miał świadomości, że Nawalny, był li tylko wrogiem dla afirmującego rządy FSB wcześniej KGB, a jeszcze wcześniej NKWD i Czeka Władimira Putina i reprezentował inne równie niebezpieczne, pod pozorem demokracji wielkorosyjską ideologię, o czym patologicznie głupi politycy i media zapominają.

Dla części Rosjan i oligarchów był promykiem nadziei, ale dla Polski i reszty świata był takim samym zagrożeniem co Władimir Władimirowicz. Bo kim był ów Nawalny. W 2000 roku wstąpił do opozycyjnej wobec Borisa Jelcyna partii Jabłoko, partii, która mydliła oczy zachodowi jako kulturowo przynależną do zachodu (koń, by się uśmiał). Gdy jeszcze w latach 90 Putin dał poznać się jako wybitny patriota narodu rosyjskiego, partia Jabłoko została pozbawiona paliwa do istnienia, a Car pozbywał się w ekspresowym tempie dodatkowe ryje do koryta jak chociażby Berezowski i Chodorkowski.

Nawalny i Jabłoko błąkali się po moskiewskich politycznych trotuarach i w pewnym momencie Aleksander Nawalny wykoncypował, że wypłynie na idei nacjonalistycznej. Brał udział w skrajnie prawicowych marszach rosyjskich, prowadził wojnę z „nielegalną imigracją”, a nawet rozpoczął kampanię „Przestań karmić Kaukaz” skierowaną przeciwko dotacjom rządowym dla biednych, zamieszkanych przez mniejszość etniczną regionów autonomicznych na południu kraju.

Należy pamiętać, że wówczas trwała pierwsza i druga wojna czeczeńska, a dzięki Putinowi i jego zaaranżowaniu i FSB w akcje terrorystyczne w szkole w Biesłanie, zamachom w Bujnaksku, Wołgodońsku, Riazaniu, innych miastach i w teatrze na Dubrowce nie było jakimś znaczącym wyczynem, Nawalny wykorzystał po prostu nastroje społeczne. Warto przypomnieć, że między innymi za propagowanie nienawiści w 2021 roku Amnesty International unieważniła status „więźnia sumienia”.

Na przełomie 2011-2013 roku Nawalny jako wytrawny gracz zrozumiał, że w zawodach nacjonalistycznych z Putinem, nie ma żadnych szans, dlatego też stał się propagatorem idei lewicowych i uwziął się na majątek Putina. W 2010 roku ujawnił warty 1,5 miliarda dolarów chatkę Władimira Władimirowicza na Krymie, po tym fakcie Angela Merkel odwiedziła go podtrutego w szpitalu w Niemczech, bo trzeba pamiętać, że Putin bardzo nie lubi, gdy zagląda się jemu do portfela i dzielić się kgbowską kasą, o czym niedawno przekonał się niejaki Prigożin.

W styczniu 2021 roku Nawalny został aresztowany, a dalszy jego los stał się historią. Jeżeli ktoś wierzy, że w Rosji urodzi się polityk, nad którym unoszą się gołąbki pokoju, to powinien czym prędzej przebadać się psychiatrycznie.

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest
Pocket
WhatsApp

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *