Poranna redakcyjna kawa
,,Z obfitości serca, mówią usta” – to prawda, którą jakiś czas temu zauważył Jezus. Mniej poetyckim odpowiednikiem jego słów jest „Co w serce, to na języku”. Akurat w tym przypadku, nie wiem, kto wymyślił tę myśl, ale to jest nieistotne, ważne, że się sprawdza w życiu. Mógłby ktoś pomyśleć, że już w piątek przekazuję umoralniające słowo na niedzielę, ale nic z tych rzeczy. Do przytoczenia tych przemyśleń natchnęła mnie Pani Kamala Harris wiceprezydent USA, która w lipcu tego roku na Uniwersytecie Stanowym w Baltimore powiedziała: „Kiedy inwestujemy w czystą energię, pojazdy elektryczne i zmniejszamy populację, więcej naszych dzieci może oddychać czystym powietrzem i pić czystą wodę”. Słowa o zmniejszaniu populacji zmroziły opinię publiczną, po obu stronach Atlantyku, zastanawiając się, co też niezbyt lotna intelektualnie w swoich wypowiedziach Pani wice miała na myśli, mówiąc o depopulacji i to w trybie teraźniejszym? Oczywiście pojawiły się różnego rodzaju komentarze, niektórzy połączyli nawet masowe szczepienia przeciw Covid-19 z realizowanym planem, o którym miała powiedzieć Pani Harris. Jak można się domyślić “Biały Dom” sprostował jej wypowiedź, twierdząc, że Pani Kamala nie miała na myśli depopulacji, ale mówiła o walce ze zmniejszeniem zanieczyszczenia. Po wyjaśnieniu przez urzędników, o czym Pani wiceprezydent, chciała powiedzieć, a nie powiedziała, świat odetchnął z ulgą, zapisując na jej konto kolejną gafę językową. Na chwilę również i ja poczułem się bezpiecznie, ale nagle zakołatała w mojej głowie myśl, a co jeśli, to ja i wielu innych ludzi jesteśmy paprochami zanieczyszczającym świat i Pani Kamala wyraziła prawdę zalegającą w jej serduszku? O tym, że ludzie dla wielu są wrzodem na dupie, który trzeba wycisnąć, wiemy nie od dziś, np. taki Bill Gates już w 2018 roku stwierdził, że jest nas za dużo i stanowimy problem dla świata, wskazując palcem na najbiedniejsze państwa w Afryce.
Raport sporządzony przez fundację Pana Gatesa i Pani Gatesowej wykazał, że szybki wzrost populacji w niektórych najbiedniejszych krajach Afryki może zagrozić przyszłym postępom w zmniejszaniu globalnego ubóstwa i poprawie zdrowia.
Pan Gates zapytany o najlepsze sposoby radzenia sobie z rosnącą populacją i wyzwaniem ubóstwa, zaproponował poprawę dostępu do kontroli urodzeń i powinno to być połączone z inwestycjami w zdrowie i edukację młodych ludzi. W przypływie szczerości Pan Bill dodał również że wprowadzenie planu kontroli urodzeń umożliwiłoby większej liczbie dziewcząt i kobiet dłuższe pozostanie w szkole, późniejsze urodzenie dzieci, zarobienie więcej jako dorośli i większe zainwestowanie w swoje dzieci. Mniejsze rodziny wydają się być zdrowsze i bardziej produktywne. Już widzę oczyma wyobraźni wypełnione po brzegi szkoły niewiastami w Lesoto lub Czadzie. O tym, czy proponowana kontrola urodzeń wśród subsaharyjskich kobiet będzie dobrowolna Bill Gates już nie wspomniał. Być może coś więcej o planach depopulacji wie Organizacja Narodów Zjednoczonych, zgodnie z prognozami Wydziału Ludności ONZ, wszystkie kraje staną w obliczu znacznych spadków tempa wzrostu populacji w XXI wieku, a około 55% krajów stanie w obliczu wyludnienia do 2090 roku.