Redakcyjna kawa #18

Poranna redakcyjna kawa

Nie tak dawno na portalu Bielsat.Eu pojawił się wywiad przeprowadzony przez Jakuba Biernata z Andrijem Szapołowem szefem Centrum ds. Przeciwdziałania Dezinformacji przy Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy. Rozmowa dotyczyła poważnego problemu, jakim jest terroryzm informacyjny prowadzony przez Rosję, przed i w trakcie wojny w Ukrainie. Pan Szapołow opisuje negatywne skutki dezinformowania społeczeństwa przez Rosjan, podaje przykłady oraz opowiada o tworzeniu ekspertyz, dzięki którym będzie wiadomo czy za postem, komentarzem stoi rosyjski boot, czy też jak nazwał Pan Jakub Biernat w przeredagowanym wywiadzie dla WP „Pożyteczni idioci”.

Z rozmowy można wywnioskować, że celem centrum ma być stworzenie cenzury, która przepuszczałaby tylko treści odpowiednie dla władz Ukrainy. W artykule wysmarowanym dla Wirtualnej Polski Pan Biernat z zapałem sugeruje (bo nie wiadomo, czy są to słowa Pana Szapołowa), że za szerzenie wrogich treści, delikwenta trzeba znaleźć i ukarać, a może pójdźmy dalej i zacznijmy palić książki, które niosą wrogą informację? Takie podejście do tematu, jest bardzo niebezpieczne dla wolności słowa. A co jeśli Centrum ds. Przeciwdziałania Dezinformacji stwierdzi, że wypowiedzi ukraińskich dziennikarzy, krytykujące władze są niebezpieczne dla bezpieczeństwa i obronności kraju? Pójdą pierdzieć w pasiaki? Już dawno mówiłem, o tym, że romantyczny wizerunek armii ukraińskiej jest bardzo złym rozwiązaniem, bo w wyniku długotrwałej wojny, będzie pojawiać się coraz więcej zabitych, rannych, o których w mediach trudno szukać informacji, a w naturalnym odruchu rodziny zabitych, wziętych do niewoli żołnierzy będą szukać, informacji gdziekolwiek nawet na rosyjskich stronach. Uważam, że jedną z głównych broni do walki z dezinformacją, w tym przypadku rosyjską, jest rzetelność przekazu. Nie można ciągle mówić jak to jest dobrze, że robimy postępy na froncie, ukrywając dramatyczne informacje, o zabitych, rannych, o biedzie i machlojach finansowych. To również niektóre chamskie wypowiedzi Ukraińskich polityków powodują, że w przypadku polskich użytkowników Internetu, ci drudzy kierują swoje kroki do rosyjskich treści i co ważne tworzonych specjalnie pod część zagubionych i zdezorientowanych, a Rosjanie robią to doskonale. Pamiętam rozmowę z mieszkańcem zachodniej Ukrainy, który na kilka dni pojechał do Odessy. Wtedy w pierwszych miesiącach wojny wciąż popularne były wiadomości płynące z rosyjskiej telewizji w „ukraińskich telewizorach”. Po paru dniach złapał się na tym, że cholera, a może oni mają rację? Na szczęście się otrząsnął. O ile się nie mylę, to Ukraina, jej mieszkańcy walczą o niepodległość swojego kraju, jak również o wolność, w tym wolność słowa, boję się, że oligarchia ukraińska szykuje swoim rodakom niezły pasztet ubezwłasnowolnienia, podając go na talerzu pod pozorem walki z cyberbezpieczeństwem. Niestety do blokowania treści uważanych za szkodliwe Ukraina chce zachęcić pozostałe kraje, jest to po prostu kuriozum, bo w wyniku takiego działania rodzi się podejrzenie, o czym Ukraina nie chce powiedzieć światu? Ostatnio parę osób zagaiło mnie pytaniem, a co ty tak jedziesz po Ukrainie? To nie tak, że z dziką przyjemnością piszę krytycznie o tym, co się dzieje u naszych sąsiadów, ale widzę, jak Ukraina traci swoją szansę, okupioną krwią i cierpieniem, by stać się normalnym, cywilizowanym krajem i to mnie wk…a.

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest
Pocket
WhatsApp

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *