Legnica obala mity i buduje schrony

Legnica buduje obronę cywilną

„Chcesz pokoju, szykuj się na wojnę”. Legnica obala mity o podziemnym mieście i buduje obronę cywilną

Legnica, przez lata nazywana Małą Moskwą, w zbiorowej wyobraźni funkcjonuje jako twierdza naszpikowana poradzieckimi bunkrami. Rzeczywistość jest jednak brutalnie inna – miasto dysponuje zaledwie kilkudziesięcioma bezpiecznymi miejscami w schronach. Prezydent Maciej Kupaj podczas XII Dolnośląskiego Kongresu Samorządowego zapowiedział zmianę tej sytuacji, stawiając na obiekty podwójnego przeznaczenia i czerpanie z doświadczeń ukraińskich oraz fińskich.

Temat bezpieczeństwa zdominował tegoroczny kongres samorządowy, gromadząc w jednym miejscu ministra, marszałków i ekspertów. Choć dyskusje dotyczyły szerokiego spektrum zagrożeń – od energetycznych po medyczne – to właśnie kwestia infrastruktury schronowej budzi największe emocje społeczne. W przypadku Legnicy, miasta o strategicznym znaczeniu dla Zagłębia Miedziowego i historii nierozerwalnie splecionej z militaryzacją, stan przygotowań do godziny „W” jest zaskakujący.

Koniec legendy o podziemnym mieście

Przez dekady narosło wiele mitów dotyczących legnickich podziemi. Mieszkańcy i hobbyści historii często powtarzają opowieści o setkach schronów pozostawionych przez Armię Radziecką czy Niemców. Prezydent Maciej Kupaj w rozmowie z redaktorem Arkadiuszem Lipinem stanowczo dementuje te rewelacje, nazywając je miejskimi legendami.

„Niestety okazuje się, że to tylko i wyłącznie pewne miejskie legendy. Nie mamy tego za dużo. Tak naprawdę mamy kilka szczelin przeciwlotniczych z czasów II wojny światowej, które teraz będą inwentaryzowane, kilka małych schronów na 10-20 osób”, przyznaje włodarz Legnicy.

W praktyce oznacza to, że miasto może zapewnić profesjonalne schronienie zaledwie garstce mieszkańców, a nie tysiącom. Większość dostępnych przestrzeni to piwnice, które, choć mogą pełnić funkcję doraźnego ukrycia, nie spełniają norm wymaganych dla profesjonalnych schronów.

Parkingi, które ratują życie

Władze miasta nie zamierzają jednak opierać bezpieczeństwa na inwentaryzacji ruin. Legnica rozpoczyna proces projektowania nowoczesnej infrastruktury, ale w modelu ekonomicznie uzasadnionym. Kluczem jest podwójne zastosowanie. Budowanie obiektów, które stałyby puste przez dekady, jest z perspektywy budżetu samorządu niegospodarne.
Rozwiązaniem mają być parkingi podziemne, których w centrum miasta brakuje, a które w sytuacji zagrożenia błyskawicznie zmienią swoją funkcję.

„W czasach pokoju będzie to duży parking podziemny […], a oczywiście w czasach ewentualnego zagrożenia, ewentualnej wojny będzie pełnił funkcję schronu. Chcielibyśmy w roku 2026 rozpocząć budowę tych schronów”, zapowiada prezydent Kupaj.

Pieniądze idą za obowiązkami

Nowością w podejściu państwa do samorządów jest realne finansowanie zadań z zakresu obrony cywilnej. Przez lata obrona cywilna w Polsce była fikcją, reliktem PRL-u, a samorządy otrzymywały zadania bez pokrycia finansowego. Obecnie sytuacja ulega zmianie. W bieżącym roku do samej Legnicy trafiło ponad 5 milionów złotych na niezbędne zakupy – od agregatów prądotwórczych, przez systemy łączności, aż po worki z piaskiem. To środki, które budują odporność miasta nie tylko na wypadek wojny, ale także klęsk żywiołowych, takich jak powodzie, z którymi Dolny Śląsk zmaga się regularnie.

Jest to szczególnie istotne w kontekście specyfiki regionu. Legnica i sąsiedni Lubin to serce przemysłu miedziowego. Prezydent miasta nie ukrywa, że ta strategiczna rola niesie ze sobą ryzyko.

„Boimy się jakichś akcji dywersyjnych. Ta wojna hybrydowa faktycznie trwa […]. Legnica była do niedawna nazywana Małą Moskwą, więc też mamy tą świadomość, że ilość ewentualnych agentów, osób powiązanych z wywiadem rosyjskim na terenie Legnicy, prawdopodobnie jest dość duża”, zauważa Maciej Kupaj.

Lekcja z Finlandii i Ukrainy

Polska nadrabia zaległości, ucząc się od najlepszych, ale i od tych, którzy doświadczają wojny na co dzień. Podczas, gdy partnerzy z Niemiec są zaskoczeni polskimi przygotowaniami, Legnica spogląda w stronę Skandynawii. W planach władz jest wizyta studyjna w Finlandii, kraju posiadającym jeden z najlepszych systemów obrony cywilnej na świecie. Równie cenne są lekcje płynące z Ukrainy.

Jednym z kluczowych wniosków zza wschodniej granicy jest konieczność ochrony centrów decyzyjnych. Nie chodzi tu o luksusowe bunkry dla VIP-ów, ale o zapewnienie ciągłości dowodzenia. Ukraińskie doświadczenia pokazują, że paraliż decyzyjny w pierwszych godzinach ataku, gdy władze cywilne są bombardowane, prowadzi do chaosu i większych strat wśród ludności.

„Centrum koordynacji pomocy musi być, niezależnie od tego, co się dzieje. […] Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, w sytuacji innego zagrożenia, zagrożenia przed bombardowaniem, że nie możemy tego robić, no bo po prostu nas już nie ma„, tłumaczy prezydent, podkreślając potrzebę stworzenia bezpiecznego Centrum Zarządzania Kryzysowego.

„Proszę spać spokojnie”

Mimo powagi tematu i ogromu wyzwań, prezydent Legnicy uspokaja. Aktualnie co prawda miasto, jak i cała Polska musi nadrabiać wieloletnie zaległości i budować system od podstaw, ale właśnie to rozpoczęło i będzie kontynuować. tak, aby przede wszystkim odstraszał i zabezpieczał.

„Chcesz pokoju, szykuj się na wojnę i oczywiście to robimy. Także proszę spać spokojnie”, konkluduje Maciej Kupaj.

Legnica, podobnie jak wiele innych polskich miast, stoi na początku długiej drogi do odbudowy obrony cywilnej. Ważne jednak, że zamiast na mitach o poniemieckich tunelach, proces ten zaczyna opierać się na konkretnych funduszach i pragmatycznych planach inwestycyjnych.

Przeczytaj również rozmowę:

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest
Pocket
WhatsApp

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *